Ayn Rand stworzyła naprawdę wielką rzecz, a w dodatku nie jest to powieść nudna ani rozwlekła. Jej akcja toczy się dość szybkim tempem, a przewracając kolejne strony jesteśmy naprawdę zaciekawieni, co jeszcze wydarzy się w tej linii historii, która – na szczęście – nas ominęła. Jest to zarazem opowieść ilustrująca filozofię pisarki – połączenie obiektywnego racjonalizmu i liberalnego kapitalizmu, który można zdefiniować następująco: Człowiek – każdy – jest sam dla siebie celem, a nie narzędziem służącym realizacji celów innych ludzi. Idealnym systemem polityczno-ekonomicznym jest liberalny kapitalizm. To jest system, w którym ludzie współdziałają nie jako kaci i ofiary, ani jako panowie i służba, ale jako handlowcy, z nieprzymuszonej, wolnej wymiany dóbr dla wzajemnej korzyści. Rzeczywistość istnieje jako obiektywny absolut – fakty to fakty, niezależnie od naszych uczuć, życzeń, nadziei czy obaw. Rozum (umiejętność identyfikacji i kojarzenia informacji dostarczonych przez zmysły) jest jedynym dostępnym człowiekowi narzędziem poznawania rzeczywistości, jego jedynym źródłem wiedzy, jego jedynym motywem działania i podstawowym sposobem przetrwania.
Zapraszam do lektury „Atlasu zbuntowanego”, ponieważ warto poznać tę powieść i na pewno zmieni wasze poglądy. Warto też wspomnieć, że sama autorka naprawdę nazywała się Alissa Zinowiewna Rosenbaum i miała wątpliwą przyjemność przeżyć rewolucję bolszewicką, która znacjonalizowała majątek jej rodziny. Można więc być pewnym, że opisy nacjonalizacji w książce opisują fakty. Ale pomijając nawet to, „Atlas zbuntowany” to po prostu ciekawa książka, opisująca, jak sprytne pasożyty pod hasłem wspólnego dobra mogą zaszkodzić wszystkim. Jedyna wada – waga. Te ponad 1800 stron waży ponad 2 kg i bolą nadgarstki od jej podtrzymywania podczas lektury.